Moje zezwierzęcenia
Raz jestem dumny niby paw,
czasami skradam się jak kot.
Orłem nie bywam, ale w lot
potrafię poznać wiele spraw.
Często uparty wzorem osła,
choć żadna ze mnie gruba ryba,
a gdy fantazja mnie poniosła,
jak kogut głośno piałem chyba.
Zacietrzewiony w każdej sprzeczce,
podłożyć świnię także umiem
i sójkę dać w zbyt gęstym tłumie,
bawić się byczo na wycieczce.
Gdy stępiał mocno wzrok sokoli,
to krokodyle łzy wylewam,
że jestem płotką. A to boli,
lisiej chytrości też nie miewam.
I ból jak dzięcioł łupie w skroniach:
Czy jeszcze kogoś zrobię w konia?