Jesteśmy wezwani, żeby ogłaszać wielkie dzieła Pana, ale czy rozumiemy te dzieła? Tak się przyzwyczailiśmy do codzienności, że wielu rzeczy nie dostrzegamy, uznajemy za coś oczywistego. Nic nas nie dziwi. Owszem, pragniemy być świadkami cudu, ale takiego widowiskowego. Żeby było coś wbrew prawom przyrody. Sensacja, tłumy ludzi… Cudów codziennych raczej nie dostrzegamy. A czy nie jest wielkim, cudownym dziełem Pana, że z dwóch komórek powstaje istota ludzka, zaprogramowana w najdrobniejszych szczegółach? Nasz organizm wie, kiedy ma rosnąć, rozwijać się, umrzeć. Wie? A może Ktoś mu to dyktuje, podpowiada?
Wezwani, by ogłaszać wielkie dzieła Pana. Z kasztana nie wyrośnie dąb, z żołędzia – lipa. Ktoś tak poukładał materiał genetyczny, żeby każda istota żyjąca różniła się gatunkowo i osobnikowo od innej. Słońce jest tak oddalone od Ziemi, żeby ją ogrzewać, ale nie spalić. Istnieje różnorodność przyrody nieożywionej i pęd człowieka ku wiedzy. Ksiądz Józef Tischner stwierdził, że pobożność jest dobrą rzeczą, ale rozumu nie zastąpi. W tym stwierdzeniu widzę głęboki sens. Pobożność umożliwia nam oddawanie czci wielkości i dobroci Boga. Za pomocą rozumu poznajemy wielkie dzieła Pana. Poznajemy, by ogłaszać. Wszystkim, którzy chcą słuchać.
Apoloniusz Ciołkiewicz
(„Wezwani, by ogłaszać wielkie dzieła Pana”; por 1P 2,9; antologia, Białystok 2016, s. 28-29)